Świadectwo nawróconego księdza Orlanda Moliny

W bardzo młodym wieku wstąpiłem do seminarium Salezjanów, aby przygotować się do posługi kapłana. Pragnąłem zbawiać dusze i osiągnąć doskonałość. Kapłaństwo równało się w moich oczach byciu Chrystusem. Lecz gdy już zostałem kapłanem, zrozumiałem, że służę przede wszystkim interesom organizacji, w której mnóstwo jest ludzkich ambicji i egoizmu. Nie potrafiłem znaleźć zadowolenia i pokoju dla własnej duszy, nie mówiąc już o duszach innych.

Jako przyszły kapłan, musiałem zerwać praktycznie wszelkie kontakty z rodzicami, krewnymi i przyjaciółmi, świat ich bowiem – świat szkodliwy, iście radioaktywny – mógłby okazać się niebezpieczny dla mego stanu duchowego. Musiałem też wyrzec się własnej osobowości, woli i wolności, aby zawsze czynić to, czego oczekiwali przełożeni.
Podczas studiów byłem niczym sierota pośród wielu ojców- lecz bez matki. Zapewne z tego powodu w sposób naturalny przelewałem swe uczucia ku Maryi Pannie. Modliłem się do niej jako do ,Matki Bożej”, nieświadomy, iż niemożliwe jest, by osoba stworzona stała się ,rodzicielką Boga”.

Podczas studiów teologicznych we Włoszech spostrzegłem w Biblii wiele spraw, których nie potrafiłem dopasować do doktryny rzymskokatolickiej. Wiele wątpliwości powstało we mnie także pod wpływem studiów historii kościoła, kiedy dowiedziałem się, jak często mój kościół musiał korygować błędy ,nieomylnych papieży” i poprawiać złe dekrety i prawa wcześniejszych soborów.

Podczas pobytu w Londynie na nauce angielskiego starałem się znaleźć wewnętrzny pokój, którego nie mogłem jakoś zaznać w kościele katolickim. Zawarłem szereg znajomości, rozmawiałem z protestanckimi pastorami. Zacząłem dochodzić do wniosku, że ludzie ci są o wiele bliżej Jezusa niż ja – dotychczas bowiem podobnie jak wielu księży uważałem się za lepszego od ,zwykłych” ludzi. Nadszedł jednak dzień, gdy pojąłem, że jestem politowania godnym grzesznikiem, jak wszyscy, który musi się zwrócić do Boga o miłosierdzie i przebaczenie.

Czytając Biblię, nie mogłem się nadziwić tak często pojawiającemu się w niej stwierdzeniu, że ,zbawionym” (czyli uznanym przez Boga i znającym Go) można zostać przez zaufanie Bogu, a nie przez wykonywanie dobrych uczynków. Uświadomiłem sobie, że muszę odnaleźć Jezusa osobiście. Pojąłem, że wszystkie moje rzekome dobre uczynki to wyraz egoizmu i że kala je grzech. Pozostało mi prosić Boga o przebaczenie i zmiłowanie. Całą ufność złożyłem w Chrystusie, wierząc, że na krzyżu cierpiał i umierał za moje grzechy. Zbliżywszy się do Chrystusa w ten sposób, po raz pierwszy w życiu odczułem, że Chrystus mi przebaczył; poczułem miłość i bliskość Boga, dotąd mi nie znaną. Opuściłem zakon i zerwałem z kościołem katolickim.

I owszem, nawet wszystko uznaję za stratę ze względu na najwyższą wartość poznania Chrystusa Jezusa, Pana mojego. Dla Niego wyzułem się ze wszystkiego i uznaję to za śmieci, bylebym pozyskał Chrystusa i znalazł się w Nim – -nie mając mojej sprawiedliwości, pochodzącej z Prawa, lecz Bożą sprawiedliwość, otrzymaną przez wiarę w Chrystusa, sprawiedliwość pochodzącą od Boga, opartą na wierze [Flp 3,8-9].

Orlando Molina,
nawrócony ksiądz

Po swym nawróceniu Orlando Molina poświęcił się pracy ewangelizacyjnej. Obecnie jest pastorem w Finlandii.
Adres: O. Molina, Kaupintie 15 A 8, 00440 Helsinki 44, Finlandia.

Podobne wpisy