Świadectwo nawróconego księdza Victora J. Affonsa

Dlaczego wstąpiłem do Towarzystwa Jezusowego

W wieku 23 lat odnosiłem sukcesy w branży reklamowej jako profesjonalny grafik. Szykując się do wyjazdu na stałe za granicę, gdzie czekała na mnie atrakcyjna posada, cieszyłem się myślą o opuszczeniu Indii i ucieczce od bólu, jaki cierpiałem na widok nędzarzy wegetujących na ulicach Bombaju.
Wyzwoliciele polityczni – Gandhi, Nehru – nie zdołali zapewnić indyjskiej ubogiej większości wolności i sprawiedliwości; niepodległe Indie do dziś dręczy plaga mordów i podziałów, awszelkie wysiłki charytatywne okazują się kroplą w morzu potrzeb. Rozwiązanie było tylko jedno. Podczas modlitwy nie dawały mi spokoju słowa Jezusa: ,…u Boga WSZYSTKO jest możliwe” (Mk 10,27). Słyszałem też w sercu: ,Nie uciekaj!” A któregoś dnia usłyszałem: ,Pójdź za Moim Synem Jezusem!” Postanowiłem więc porzucić ten świat i wstąpiłem do Towarzystwa Jezusowego, zakonu misyjnego, którego sama nazwa, proponowane ,ćwiczenia duchowne” oraz reguła obiecywały służbę Jezusowi za wszelką cenę i doprowadzenie wszystkich ludzi do poznania Jego, Jego Pokoju i Jego Sprawiedliwości.
Dołączyłem do Towarzystwa, pragnąc poznać Jezusa bliżej, zgłębiać Jego Słowo i zachowywać je. Chciałem być wolny od spraw tego świata, które mnie rozpraszały, w tym od dziewczyny, którą kochałem, aby bez kompromisów pójść za Jezusem. Jak apostoł Paweł, chciałem głosić Ewangelię, przywieść Indie do Chrystusa. Raniła mnie tutejsza nędza; wierzyłem, że z grupą oddanych chrześcijan mógłbym doprowadzić rodaków do Chrystusa i zapewnić im wybawienie duchowe i społeczne, aby mogli żyć jak prawdziwe dzieci Boże. Dopiero wtedy mogłyby Indie posmakować prawdziwej opatrzności Bożej, aich obywatele sprawiedliwości.
Studiując na wydziale dziennikarstwa i wykładając w Kolegium św. Ksawerego, czyniłem to z jedną myślą: dać Indiom Ewangelię. Dzięki Bogu, dziś wizja ta nie tylko nie obumarła, ale jest żywsza i bliższa wypełnienia. W to wierzę. Widzę, że Jezus urzeczywistnia zwycięstwo, które już zyskał, używając ,małej trzódki” zwykłych ludzi, którzy narodzili się na nowo i otrzymali moc Jego Ducha. To Jego widzialne Ciało na ziemi: kościół. Słowo Boże głosi, że sam Bóg w osobie Jezusa Chrystusa ,przyniesie narodom Prawo. […] On niezachwianie przyniesie Prawo. Nie zniechęci się ani nie załamie, aż utrwali Prawo na ziemi, a Jego pouczenia wyczekują wyspy” (Iz 42,1-4).
,Zechciał bowiem [Bóg], aby w Nim zamieszkała cała Pełnia i aby przez Niego znów pojednać wszystko ze sobą: przez Niego – i to, co na ziemi, i to, co w niebiosach…” (Kol 1,19-20). Gdy się to stanie, WSZELKA chwała i cześć za wyzwolenie naszego ludu przypadnie Bogu przez Chrystusa Jezusa. Ludzie to tylko niegodni, nieużyteczni słudzy. Człowiek nie jest zdolny ocalić biednych, ale ,u Boga wszystko jest możliwe” (Mt 19,26), jeśli tylko wierzymy w Tego, którego On posłał: Jezusa!
Podczas z górą 14-letniego okresu studiów przełożeni i towarzysze z Zakonu Jezuitów wydawali się podzielać moją wizję i stawiać przed sobą ten sam cel: poznać Jezusa, służyć Mu iogłaszać Go światu, czyniąc Jego uczniów. Byłem jednym znielicznych uprzywilejowanych jezuitów, którym dano możliwość podróży i studiów za granicą, a także znaczną swobodę decyzji. Jako człowiek odczuwałem satysfakcję; lecz brakowało mi czegoś bardzo ważnego! Nie byłem w stanie zaspokoić głodu w sercu, złaknionym poznania Jezusa, Zmartwychwstałego Pana, tak jak znali Go prości ,nieuczeni” ludzie w pierwszym kościele apostołów, opisanym w Piśmie Świętym.

Poszukiwania i kryzys

Studiując na przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych za granicą, miałem okazję mieszkać na Filipinach i w różnych krajach europejskich, a później w USA. Podczas studiów w Hiszpanii, obserwowałem masowy exodus Europejczyków z kościoła katolickiego. Tylko sześć procent ludności uczęszczało na niedzielną mszę! Potem, w Los Angeles, widziałem podwójne życie niedzielnych katolików, w tym i własne oraz wielu księży i zakonnic. Zacząłem wątpić w swą chrześcijańskość jako wynalazek zachodni, zastanawiając się, czy Jezus Chrystus i Biblia to nie bajki, na które darmo marnuję życie.
Nie znałem kościoła innego niż rzymski, a wpojono mi, iż to jedyny prawdziwy, poza którym nie ma zbawienia. II sobór watykański przesunął nieco akcenty, ale w skali dość kosmetycznej. Protestanci, choć zwani już braćmi, ich kościoły zaś wspólnotami kościelnymi, dalej uchodzili za kacerzy, a ich kościoły za ułomne, niepełne. Zawsze zajmowałem pozycję antyprotestancką, unikając kontaktu z heretyckimi naukami i programami telewizyjnymi. Z drugiej strony indyjscy Jezuici zachęcili mnie do otwartości na niechrześcijan, hinduistów, muzułmanów, zwąc ich nawet ,dziećmi Bożymi”; radzili też studiować ich religię i nawiązać ,dialog”, który oznaczał wzajemny szacunek, a wykluczał próby nawracania do Chrystusa.
W 1971 roku, podczas studiów w Kalifornii, zalał mnie potop hipisów, guru, narkotyków, rozwodów, rozwiązłości oraz wszelakich zboczeń. Rady i modlitwy nie pomagały ,grzesznikom”; czułem się bezsilny. Na Zachodzie kościół katolicki opuszczało wtedy tysiące księży i zakonnic; inni, jak ja, starali się osiągnąć profesjonalizm w dziedzinie mass mediów, poradnictwa czy działalności społecznej, aby dowieść wagi swego kapłańskiego powołania i zbawiać świat wszelkimi możliwymi środkami – wyjąwszy ten jeden: ,[Ewangelia] jest […] mocą Bożą ku zbawieniu…” (Rz 1,16).
Dobiegałem już czterdziestki – i siedemnastu lat w zakonie. Posiadałem kilka dyplomów uniwersyteckich i zieloną kartę: prawo stałego pobytu w USA. Zacząłem rozważać, czy śladami innych nie rzucić jałowej, nużącej roli kapłana; ale na wszelki wypadek, gdyby miało się okazać, iż niebo i piekło istnieją, formalnie pozostałbym katolikiem, by zadbać o niebieskie ubezpieczenie. Wierni widzieli we mnie energicznego, wesołego księdza, studenta Wydziału Filmu i Telewizji Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles, ,yuppiesa” z parafii św.Marcina z Tours w Brentwood koło Beverly Hills i Hollywoodu. Ocierałem się o ulubione gwiazdy filmowe, chadzałem do nich na koktajle i nigdy nie czułem się dyskryminowany przez ,białych” parafian. Przeciwnie, kochano mnie i z cielesnego punktu widzenia byłem bardzo szczęśliwy. W swej szczerości- i głupocie – wierzyłem w horoskopy i uczyłem młodych ludzi jogi,nie mając pojęcia, że Biblia jasno zabrania okultystycznych praktyk, którym się oddaję. Potrzebowałem pomocy!
Nie wiedziałem, że kilku wierzących, których szkaluję ipiętnuję jako protestantów i fundamentalistów, modli się omoje przejrzenie. Modlili się – i w końcu doznałem łaski: ogarnęły mnie zamęt i rozpacz, zwątpiłem w wiarę i powołanie i zawołałem do Pana: ,Boże, pokaż mi, czy istniejesz, czy Jezus jest Twoim Synem, czy Biblia jest Twym prawdziwym Słowem!”

Punkt zwrotny

Pan uwolnił mnie w niezwykły sposób w Zielone Święta w 1972 roku. Przygotowałem sobie kazanie o Duchu Świętym, które miałem powtarzać na pięciu kolejnych mszach w Brentwood. Sam nie wierzyłem w to, co miałem mówić. Lecz w niedzielny ranek po raz pierwszy w życiu kręgosłup odmówił mi posłuszeństwa. Nie mogłem powiedzieć kazania- bo karetka pogotowia odtransportowała mnie do Szpitala św. Jana.
Znakomity chirurg ortopeda orzekł: wrodzona skolioza kręgosłupa, konieczna poważna operacja. Leżałem unieruchomiony na wyciągu, cierpiąc ból i zamęt w duszy. Dzięki Bogu, na sali zjawili się chrześcijanie, gotowi się modlić. Nie pytając mnie o zdanie, położyli na mnie ręce, ja zaś wspaniałomyślnie zezwoliłem na tę głupotę, starając się odpuścić heretykom. Zaczęli się modlić. ,Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią” – westchnąłem. Pan usłyszał, ale odpowiedział po swojemu, za pośrednictwem swych sług, którymi gardziłem: Tego dnia otworzył moje serce, bym poznał Jezusa jako Pana i Zbawiciela i miał pewność zbawienia, o jakiej nie śniłem. Pojąłem, w czym tkwi niezwykła różnica między osobistym poznaniem Jezusa jako mego Zbawcy a znajomością Go przez katolika, który wprawdzie jako człowiek religijny porzucił wszystko, aby dla Niego pracować, lecz nie jest wcale pewny swego zbawienia i losu po śmierci. Słowa nie opiszą cudowności poznania Jezusa jako mego Zbawcy.
Podczas miesiąca spędzonego w szpitalu łuski powoli spadały mi z oczu. Zmartwychwstały Pan usunął z mego serca zwątpienie w Jego prawdziwość i prawdziwość życia wiecznego. Biblia, którą niegdyś z mozołem studiowałem, chcąc być profesjonalnie przygotowany do pracy, stała się ekscytującym, życiowym objawieniem duchowym. Pojmowałem ją z łatwością, radowałem się z niej i zapamiętywałem jej słowa.
W kościele katolickim Biblię zawsze ukazuje się jako Księgę kościoła, głosząc, że kościół – rzecz jasna rzymski – istniał już przed powstaniem Pism Nowego Testamentu i spełnił zasadniczą rolę w określeniu kanonu Pisma Świętego. Stąd – twierdzi kościół – ocena zrodzonej później nauki apostolskiej musi się w ostatecznym rozrachunku opierać nie na samym tylko Piśmie (Sola Scriptura), ale na Piśmie wraz ztradycją (kościoła rzymskiego). Katolicy mają obowiązek za prawdę uważać to, co oficjalnie ogłasza jako prawdę Magisterium ich kościoła. Jednakże zdaniem tych, którzy wiarę opierają na Piśmie Świętym, to ono ma być ostatecznym probierzem oceny nauki. Regułę tę widać zresztą w samej Biblii: Jezus i apostołowie- autorzy Nowego Testamentu – zawsze odwołują się do Starego Testamentu, aby uzasadnić swoje nauczanie i czyny.
Jezus powiedział: ,To właśnie znaczyły słowa, które mówiłem do was, gdy byłem jeszcze z wami: Musi się wypełnić wszystko, co napisane jest o Mnie w Prawie Mojżesza, u Proroków i w Psalmach” (Łk 24,44).
Apostoł Paweł pisał o sobie: ,Paweł, sługa Chrystusa Jezusa, zpowołania apostoł, przeznaczony do głoszenia Ewangelii Bożej, którą Bóg przedtem zapowiedział przez swoich proroków, w Pismach świętych […] o Jego Synu…” (Rz 1,1-3). Gdy Paweł głosił Ewangelię, wierzący w Berei ,codziennie badali Pisma, czy istotnie tak jest” (Dz 17,11).
Duch Święty jest Autorem Biblii, On nadał jej kształt ipełną formę. Jego Słowo ostrzega każdego nauczyciela: ,Nic nie dodacie do tego, co Ja wam nakazuję, inic z tego nie odejmiecie” (Pwt 4,2). Każdą naukę i ,niepodważalny dogmat”, który uzupełnia Pismo Święte, odejmuje od niego lub mu przeczy, należy odrzucić. Dotyczy to także nauki o czyśćcu, niepokalanym poczęciu, adoracji ,Najświętszego Sakramentu”, nieomylności papieża itd. Pan potępił takie tradycje i nauczycieli: ,Znosicie słowo Boże przez waszą tradycję, którąście sobie przekazali. Wiele też innych tym podobnych rzeczy czynicie” (Mk 7,13).
Łaski – darmowego daru Bożego, dzięki któremu człowiek wierzy w Jezusa i otrzymuje życie wieczne – nie można wysłużyć uczynkami, nie można też wysłużyć jej dla innych. Mimo to kościół rzymskokatolicki podkreśla wagę pośrednictwa biskupów, kapłanów i sakramentalnych ,uczynków” jako niezbędnych do otrzymania łaski ku zbawieniu. Przeczy to poselstwu Pisma, głoszącemu: ,Łaską bowiem jesteście zbawieni przez wiarę. A to pochodzi nie od was, lecz jest darem Boga: nie z uczynków, aby się nikt nie chlubił” (Ef 2,8-9).
Według Pisma Jezus to jedyny Zbawca. Tylko On mógł umrzeć i przelać Boską krew na Golgocie, by odpuszczone były ludzkie grzechy i pokonana śmierć wieczna. To On, Bóg, przybył, by obdarzyć nas wolnością i zbawieniem: ,Jeżeli więc Syn was wyzwoli, wówczas będziecie rzeczywiście wolni” (J 8,36).
Apostoł Paweł nie dopuściłby, aby nawet on sam czy anioł znieba przekręcił Ewangelię, którą wcześniej ogłosił (Gal 1,8).
…głosimy Chrystusa ukrzyżowanego, które jest zgorszeniem dla Źydów, a głupstwem dla pogan, dla tych zaś, którzy są powołani, tak spośród Źydów, jak i spośród Greków, Chrystusem, mocą Bożą i mądrością Bożą [1Kor 1,23-24].
Bo ja nie wstydzę się Ewangelii, jest bowiem ona mocą Bożą ku zbawieniu dla każdego wierzącego, najpierw dla Źyda, potem dla Greka [Rz 1,16].
Katolicy nie mogą pojąć ani zwiastować Ewangelii przede wszystkim dlatego, że mimo napomnień Ducha Świętego nie są gotowi przyjąć do serca jej treści. System rzymski wpoił im, iż zbawienie zyskają poprzez ludzkie uczynki; są zatem nieświadomi prawdy Ewangelii. A przecież Jezus obiecał: ,Duch, gdy przyjdzie, przekona świat ogrzechu, o sprawiedliwości io sądzie. O grzechu – bo nie wierzą we Mnie” (J 16,8-9).
Duchowieństwo, pozbawione mocy Ducha Świętego (i zapewne nie narodzone na nowo), przeczy Ewangelii i posłannictwu Jezusa. Przez ,dobre uczynki”, rytuały (sakramenty), talizmany (szkaplerze, medaliki) i mantry (litanie, nowenny, różaniec) – w których równie dobrze, a nawet lepiej spisują się poganie – mnoży się ,martwe kościoły”. Jak napisano: ,Poczęliśmy, wiliśmy się zbólu, lecz porodziliśmy wiatr” (Iz 26,18).
Gdy w szpitalu przeżyłem nowe narodzenie, Duch Święty przekonał mnie o moich grzechach, spośród których część uważałem nawet za cnoty. Przedtem liczyłem na to, że uczynki oraz sakramenty kościoła wysłużą mi zbawienie; teraz pojąłem, że ,porodziłem wiatr”. Nawróciłem się więc i uwierzyłem w PRAWDZIWĄ DOBRĄ NOWINś: że Jezus uczynił to WSZYSTKO za mnie, raz na zawsze swą jedną ofiarą na krzyżu. Jedynie nawracając się i wierząc w Jezusa Chrystusa, jedynego Zbawcę i Pana, można uzyskać zbawienie.
Pan wytknął mi walkę z ludźmi. Zawsze z dumą miałem się za przyjacielskiego i gotowego wybaczać, który kocha wszystkich, w tym także hinduistów, muzułmanów, swoich wrogów i grzeszników, który poświęca życie nawracaniu ich na wiarę kościoła, by mogli być zbawieni. Lecz teraz wyraźnie słyszałem głos Ducha Świętego, przekonujący, iż nie traktuję ich z miłością, niesprawiedliwie osądzając wielu chrześcijan jako heretyków. Zrozumiałem to nagle: Nie miłowałem protestantów. Pełen uprzedzeń i strachu stroniłem od ,heretyków”, od ich programów telewizyjnych i przestrzegałem innych przed czytaniem protestanckiej Biblii i literatury.
Żałowałem za ten grzech. Był to cud łaski Bożej. Znikł hołubiony latami wstręt do protestantów, i gorąco zapragnąłem się spotkać z odrzucanymi dotąd braćmi i siostrami. Czułem się tak, jakby z serca spadła mi czarna zasłona, a umysł i oczy jasno ujrzały Prawdę. Tak wielka była moja radość ze zbawienia, że pacjenci w sąsiedniej sali pytali, z czego się tak cieszę! Miłość do Jezusa płonęła we mnie nową mocą, dając zapał, aby wrócić do Indii, i śmiałość, aby głosić Ewangelię światu.
Otrzymałem też łaskę wiary w uzdrowienie. Ufałem, że ów wybitny chirurg bez większego ryzyka zdoła uleczyć mój kręgosłup; ale z drugiej strony pragnąłem zaświadczyć o żywym Jezusie, który przecież powiedział: ,Byłem umarły, a oto jestem żyjący na wieki wieków i mam klucze śmierci i Otchłani” (Ap 1,18). I ostatecznie, pełen wiary w Jezusa, wyszedłem ze szpitala odmawiając operacji i nie bojąc się ogromnego ryzyka.
Ku zdumieniu lekarzy zostałem cudownie, bez operacji uleczony ze skoliozy. Kręgosłup, wygięty w kształcie S, w ciągu roku wyprostował się jak trzcina. Umocniło to moją wiarę i świadectwo. Zacząłem gościć w licznych kościołach, poczynając od protestanckich, i zaznawałem od wierzących braci wiele miłości, świadcząc o zmartwychwstałym Panu: ,Jezus Chrystus wczoraj i dziś, ten sam także na wieki” (Hbr 13,8). Jest On Prawdziwy i Wierny.
Złożyłem w Jahwe całą nadzieję; schylił się nade mną i wysłuchał mego wołania. Wydobył mnie z dołu zagłady iz kałuży błota, a stopy moje postawił na skale i umocnił moje kroki. I włożył w moje usta śpiew nowy, pieśń dla naszego Boga. Wielu zobaczy i przejmie ich trwoga, i położą swą ufność w Jahwe [Ps 40,2-4].
Pan odpowiedział na moje pytania. Jezus Chrystus naprawdę zmartwychwstał, żyje i miewa się dobrze! Wkrótce powróci! ,Jezus Chrystus wczoraj i dziś, ten sam także na wieki” (Hbr 13,8). On jest z nami, tak jak był ze świętymi kościoła apostolskiego, z Jozuem i ze świętymi Starego Testamentu.
Ktoś wiernie prosił za mną, i doznałem łaski, aby zawołać: ,Nad miarę obfitą okazała się łaska naszego Pana wraz z wiarą i miłością, która jest w Chrystusie Jezusie!” (1Tym 1,14). Będę się modlił za wszystkich, którzy zostali wprowadzeni w błąd, tak jak niegdyś ja, kiedy nie wiedziałem, dokąd się udać. Modlę się, aby Pan usłyszał ich wołanie i aby poznali radość imoc świadków Chrystusowych. Proszę o to zwłaszcza dla jezuitów i katolików w Indiach, aby naród nasz został wkrótce uwolniony z wszelkiego zła dzięki krwi Jezusa Chrystusa.
Pewnego dnia wizja ta się spełni! I Jezus, Prawda, zwycięży!

Prawdziwy kościół przedkłada Biblię ponad wszystko

Zwierzchnicy żądali, bym zaprzestał nauczania, gdyż publicznie przyznawałem, że niektóre główne dogmaty i praktyki Rzymu przeczą Słowu Bożemu zawartemu w Biblii, czyniąc zkatolicyzmu religię daleką od prawdziwego kościoła Jezusa Chrystusa. Prawdziwy kościół Chrystusa składa się bowiem zwierzących, którzy przedkładają Słowo Boże ponad wszystko, nie ważąc się na jaskrawe odstępstwa od niego.
Zawsze starałem się szanować i jak samego Pana słuchać przełożonych. Ale sumienie przekonało mnie, że pozostając pod władzą Rzymu będę musiał ulec jego naukom: kłamstwu nie z ducha Chrystusowego. W Ewangelii Jana 8,43-44 Jezus gromił faryzeuszów: ,Dlaczego nie rozumiecie mowy Mojej? Bo nie możecie słuchać Mojej nauki. Wy macie diabła za ojca ichcecie spełniać pożądania waszego ojca. Od początku był on zabójcą i w prawdzie nie wytrwał, bo prawdy w nim nie ma. Kiedy mówi kłamstwo, od siebie mówi, bo jest kłamcą i ojcem kłamstwa”. Cechy te uwypukliły się w kościele katolickim w czasach inkwizycji i mordowania Reformatorów. II sobór watykański nie odwołał żadnego z fałszywych dogmatów Trydentu; natomiast jak przedtem tak i dziś wiernych zachęca się do akceptacji religii pogańskich jako równie ,zbawczych”.
Kardynał bombajski i przywódcy kościoła gorąco radzili, bym nie opuszczał kościoła rzymskiego. Bardzo ich kochałem; swego czasu, jeszcze w Indiach, byli mi wielką pomocą. Napisałem do kardynała i do samego papieża oraz do prowincjała Jezuitów, szczegółowo izszacunkiem wyjaśniając, że ,trzeba bardziej słuchać Boga niż ludzi” (Dz 5,29).
Z bólem opuszczam lud katolicki, wszystkich mych przyjaciół i krewnych, nie dano mi bowiem nauczać tu biblijnej Dobrej Nowiny. Niech Pan w swej mocy pobłogosławi ich swą prawdą i niech wyzwoli więźniów, aby bez kompromisów poszli za Jezusem. Modlę się o to w Jego imieniu.

W 1993 roku poślubiłem Julie Laschiazza Baden z Brentwood, która już wcześniej towarzyszyła mi w pracy misyjnej, mocą Ducha wiodąc do zbawienia wiernych kościoła katolickiego z Indii i Stanów Zjednoczonych. Bóg obdarzył ją bardzo owocną posługą. Założyliśmy Cornerstone International (Międzynarodową Misję ,Kamień Węgielny”), działającą w Indiach i USA, aby przy wsparciu Ducha Świętego pomóc wierzącym modlić się i trudzić oraz wykorzystywać indyjskie środki masowego przekazu do zwiastowania Jezusa Chrystusa.

Postscriptum: O obecnym zanieczyszczeniu w kościele

Aż za dobrze zdaję sobie sprawę z kłopotów, jakie przeżywają także kościoły PROTESTANCKIE. Wiele padło ofiarą doktrynalnego zanieczyszczenia, ulegając humanizmowi, pluralizmowi, przede wszystkim zaś schrystianizowanemu materializmowi, głoszącemu ewangelię sukcesu i mesjanizm polityczny.
W bogatych krajach chrześcijańskich niejeden kościół czci bożka Mamony. ,Kaznodzieje” i ,uzdrowiciele” podając się za ,nowo narodzonych” i ,napełnionych Duchem” robią z ewangelizacji biznes, jak przekupnie w Domu Ojca. Wytykając siłę i odstępstwo Watykanu, wznoszą własne imperia, czyniąc się nieomylnymi papieżami we własnych stacjach telewizyjnych, wielkich organizacjach misyjnych, kościołach, ,chrześcijańskich centrach rozrywkowych”. Majątki wartości milionów dolarów krępują ich łańcuchem wygodnych rezydencji inie puszczają w odwiedziny do ubogich, położonych w trudnym otoczeniu ośrodków misyjnych, nawet w ich własnym kraju.
Niektóre kościoły zwące się charyzmatycznymi i zielonoświątkowymi dały się zwieść ruszając na poszukiwania ,znaków i cudów” za pomocą sił okultystycznych, przypisywanych ludzkiemu potencjałowi. Rodzi to nieuniknione zło: bałwochwalcze ubóstwienie ludzkiego ja.
Jeśli potrzebujesz modlitwy czy pomocy, aby bez kompromisów pójść za Jezusem, bądź jeśli pragniesz uczestniczyć w pracach naszej misji, pisz (po angielsku) na adres: Cornerstone International, Unique B-204, Cross Road 6, Borivali (W) Bombay 400103, India; bądź: Cornerstone International Inc., 15030 Ventura Blvd. Suite 463, Sherman Oaks, CA 91403, USA.

Victor J. Affonso,
nawrócony ksiądz

Hindus Victor Affonso czynnie służy dziś Panu, dzieląc swój czas po równo między USA a Indie. Jest ewangelistą z powołania. Jego sylwetka jako ewangelisty i świadka Chrystusa jest dobrze znana w Stanach Zjednoczonych oraz w miastach i miasteczkach okolic Bombaju i Goa. Założył i przewodzi misji Cornerstone International.

 OSTATECZNA DECYZJA VICTORA J.J. AFFONSA O REZYGNACJI Z CZŁONKOSTWA
W KOŚCIELE RZYMSKOKATOLICKIM I W ZAKONIE JEZUITÓW


JA, VICTOR JOHN JOSEPH AFFONSO, uczeń i sługa Pana Jezusa Chrystusa, zbawiony Jego drogą KRWIĄ, namaszczony przez Jego Ducha świętego i powołany przez Niego do życia według Jego EWANGELII i głoszenia jej WSZYSTKIM ludom, pozostając członkiem JEDYNEGO KRÓLEWSKIEGO KAPŁAŃSTWA Ludu Bożego w Chrystusie Jezusie, niniejszym oznajmiam o REZYGNACJI z członkostwa w KOŚCIELE RZYMSKOKATOLICKIM oraz w jego zakonie religijnym zwanym TOWARZYSTWEM JEZUSOWYM w posłuszeństwie Słowu Bożemu, według rozumienia mego sumienia. Nie uznaję zatem naczelnej roli władz rzymskokatolickich, gdyż unieważniają one Biblię i utrudniają sprawowanie mej MISJI: głoszenia EWANGELII bez KOMPROMISU.
W sumieniu swym sądzę, że wiele oficjalnych nauk i praktyk kościoła rzymskokatolickiego sprzeciwia się Słowu Bożemu. Odstępstwa te to owoc ,zgniłego korzenia”, a jego istota tkwi w tym, iż mimo ustalonego kanonu Pisma Św. kościół twierdzi, że istnieją DWA ŹRÓDŁA Bożego objawienia Prawdy: Biblia i Tradycja. To tradycję trzeba winić za dodatki do nieomylnego i pełnego Objawienia danego w Biblii i przeczenie mu. Ja uznaję Biblię za OSTATECZNY PROBIERZ, pozwalający osądzić, co jest dziś dla nas Słowem Bożym. Aby podobać się Bogu, muszę robić to, co On mówi. A w swym nieomylnym Słowie mówi: ,…błogosławieni ci, którzy słuchają słowa Bożego i zachowują je” (Łk 11,28). I sprzeciwia się postawie faryzeuszów: ,…znosicie słowo Boże przez waszą tradycję, którąście sobie przekazali. Wiele też innych tym podobnych rzeczy czynicie” (Mk 7,13).
Pismo Święte pokazało mi też, że ,śluby zakonne” oraz ,hierarchia duchowieństwa” w postaci istniejącej dziś w kościele rzymskokatolickim – czyniąc z księży braminiczną klasę wyższą, wyróżnioną jako świętsza niż reszta Królewskiego Kapłaństwa – sprzeciwiają się Pismu i rozmijają z biblijnym Bożym wzorcem kościoła. Śluby zakonne są ponadto czymś zbędnym, gdyż każdy prawdziwy członek Ciała Chrystusowego już przy chrzcie ślubował, że wraz z Chrystusem umrze dla tego świata, a to obejmuje także UBÓSTWO w Duchu, a więc niepożądanie majątku i dzielenie się z potrzebującymi, CZYSTOŚĆ w myślach i w życiu, czy to samotnym, czy małżeńskim, POSŁUSZEĄSTWO każdej władzy ustanowionej przez Boga, społecznej ireligijnej, we wszystkim prócz grzechu.
Stąd niniejszym WYRZEKAM SiĘ WSZELKICH ŚLUBÓW ZAKONNYCH  złożonych w Towarzystwie Jezusowym, obejmujących szczególny ,sekciarski” ślub posłuszeństwa papieżowi rzymskokatolickiemu. Niniejszym wyrzekam się WSZELKICH FAŁSZYWYCH ŚLUBÓW I ZAWIERZEŃ Maryi i wszelkim innym zmarłym świętym czy duchom stworzonym, które składałem sam bądź które składano w moim imieniu, za moją wiedzą i bez niej.

(Podpisano: Victor J.J. Affonso)
Dnia 20 czerwca 1988 roku
Bombaj, India

Podobne wpisy